Historie mylnych diagnoz – najbardziej bolały te o podłożu psychosomatycznym

-„Zaszła pomyłka. Był Pan leczony na nieodpowiednie schorzenie.” – odbiorcy tych słów to tysiące pacjentów na całym świecie. Czasem jest to wynik zbyt błahego podejścia do przypadku, czasem wyjątkowo mylących i tożsamych z innymi chorobami objawów. Nie czas i miejsce na szukanie winnych. Liczy się wzrostu świadomości problemu i potrzeby zrozumienia.

Nastoletnia Nina podejrzana o zaburzenia żywienia

Pierwsze objawy choroby dotknęły ją, gdy miała 14 lat. Spożycie posiłku często było dla nastolatki dotkliwe i bolesne. Zupełnie nie łączono tego z bólem paraliżującym funkcjonowanie w czasie menstruacji. Na pierwszy rzut oka oceniono dziewczynę, jako potencjalną ofiarę zaburzeń odżywiania wynikłych prawdopodobnie z nieznanych specjalistom problemów osobistych. Przyjaciele i znajomi zamiast wesprzeć wytykali Ninie bycie nadwrażliwą i nadmierną próbę zwrócenia na siebie uwagi. Szczególnie upokarzające stały się docinki w dniach miesiączki. Uznano, że większości koleżanek z otoczenia pomagają leki przeciwbólowe, stąd z pewnością przyczyną jest wyolbrzymianie przez dziewczynę swoich doznań. Przełomowym momentem przynoszącym ulgę i wygraną nad kpinami otoczenia była laparoskopia wykonana w wieku 25 lat, potwierdzająca endometriozę. W obecnych czasach mamy do czynienia ze zwiększoną wiedzą o objawach endometriozy i destrukcyjnym wpływem schorzenia na komfort życia dotkniętych nią kobiet. Ponad 20 lat temu wielu chorym przypisywano łatkę kobiety skłonnej, by robić z igły widły i żalić się celem wzbudzenia atencji na swój ból o wykreowanej sile. Tym razem jednak sędziowie społeczni pomylili się w „docenianiu” kobiecej twórczości. Rozwój nauki potwierdził, że jedynym twórcą symptomów była i jest realna choroba.

Domniemana hipochondryczka wygrywa diagnozę po 30 latach

Z sentymentem wspomina słuszny głos swojej intuicji. Nigdy nie wierzyła w stawiane rozpoznania. Mimo szczegółowego opisu symptomów szeregowi specjalistów, odnajdywała w ich oczach uśmiechy i pobłażanie. Choć próbowali zapisywać różne medykamenty, nigdy nie okazały się one trafne. Nadzieja umiera ostatnia – tak mówią, ale w tym przypadku sama nadzieja na nic by się zdała. Kluczowa okazała się determinacja i zwyczajna ludzka frustracja. Po 33 latach można się znudzić zażywaniem leków i brakiem jakiejkolwiek poprawy. Notorycznie nawracające choroby gardła i układu oddechowego oraz problemy żołądkowo-jelitowe, przewlekła anemia i niedobór witaminy B-12 – rzeczywistość nie oszczędzała długo diagnozowanej bohaterki. Do tego Kate nie była w stanie donosić żadnej ciąży dłużej niż kilka tygodni. Stan zapalny o niezidentyfikowanym podłożu przez ponad trzy dekady doprowadził do reumatoidalnego zapalenia stawów. Po latach walki radzi wszystkim zmagającym się z problemem wizyt u specjalistów udających słuchanie, by jak najszybciej zakończyć kontakt z nimi i walczyć o takiego, który naprawdę słyszy. Gdy w końcu się udało, odpowiednie testy zlecone przez empatyczną, wyspecjalizowaną w zaburzeniach immunologicznych i alergicznych Doktor potwierdziły celiakię. Wykluczono tym samym dotychczasowe diagnozy hipochondrii, ataków paniki i zespołu jelita nadwrażliwego.

Laura odkrywa puszkę Pandory

Był 1999 rok. Laura była piękną i pełną marzeń na przyszłość dwudziestoparolatką. Kochała biegać, zawsze czuła się wtedy wolna, jakby zrzucała siebie wszystko i oddychała pełną piersią. Tamtego dnia było tak samo, choć odrobinę inaczej. Zamiast wolności bieg przyniósł jej niespodziewanego intruza – kleszcza. Przez kolejne lata jej organizm stał się miejscem narodzin dla wielu pozornie niepowiązanych ze sobą objawów i chorób. Mimo, że było to 20 lat temu to hasło borelioza nie było abstrakcją. Pełna niepokoju dziewczyna jak najszybciej udała się do lekarza pierwszego kontaktu, ten jednak odesłał ją ze śmiechem zalecając przyjście tylko przy skrajnie niepokojących objawach, o ile w ogóle się pojawią. Wbrew jego sceptycyzmowi kilka dni później to rozwój zdarzeń przechylił szalę zwycięstwa na stronę złych przeczuć młodej kobiety. Zaatakowały ją wszechogarniające bóle, wysoka gorączka i ciężkie do opisania wyczerpanie. Gdy wróciła do lekarza, zapytał o występowanie charakterystycznego rumienia o określonym kształcie. Zaprzeczyła, co ku zdziwieniu poszkodowanej całkowicie odcięło jej drogę do szansy na szybką diagnozę boreliozy. Gdyby nie ślepe oddanie schematom, być może nie musiałaby kilka dni później przeżywać ekstremalnych wrażeń. Temperatura agresywnie rosła, a dziewczyna straciła zdolność utrzymania równowagi i chodzenia. To już ten moment! Zaniepokojeni bliscy wezwali karetkę, która przetransportowała pacjentkę na lokalny oddział SOR. W szpitalu rodzina przekazuje personelowi informacje o zajściu z kleszczem. Podanie antybiotyków zostało jednak wstrzymane z uwagi na brak wyraźnych i specyficznych zmian skórnych. Wydaje się, że i one odczuły w końcu poirytowanie pojawiając się na ciele Laury kilka dni po przyjęciu na oddział. W tym przypadku okazały się one zbawienne i pozwoliły wdrożyć JAKIEKOLWIEK leczenie. Po trzech tygodniach pobytu w placówce medycznej wszystko wydawało się zwiastować szczęśliwy koniec. Podstawowe testy nie potwierdziły jednak boreliozy. Powrót do domu i do formy, ustąpienie agresywnych symptomów boreliozy, zamknięcie wyjątkowo nieznośnego rozdziału w swoim studenckim życiu. Co jednak, gdy kolejny rozdział to tsunami w porównaniu do minionego, który w porównaniu do niego był lekką falą?

Niestety niektóre zajścia zdrowotne są puszką Pandory, z której wychodzą kolejni niechcianych goście atakujący organizm. Po niedługim czasie spokoju, niepokojące, a do tego nowe nieprawidłowości w samopoczuciu przybrały na sile. Nocne poty, bóle brzucha i głowy prowadzące do diagnozy przewlekłego wrzodziejącego zapalenia jelita grubego. Z perspektywy personelu medycznego nie było podstaw do łączenia tych dwóch epizodów. Nowe schorzenie potraktowano jako odrębny proces chorobowy. Szczęście w nieszczęściu siostra Laury była wówczas młodą i ambitną lekarz pracującą na ostrym dyżurze. Odkryła wówczas istnienie Międzynarodowego Stowarzyszenia na rzecz chorych na boreliozę i pochodne choroby wieloukładowe (International Lyme and Associated Diseases Society). To właśnie lekarze współpracujący ze Stowarzyszeniem konsultując przypadek Laury zwrócili uwagę na wadliwość wielu testów na boreliozę i na to, że jest ona w stanie prowokować współwystępowanie i rozwój wielu innych chorób przewlekłych. Po przeprowadzeniu czułych i specjalistycznych testów z pomocą Stowarzyszenia potwierdzono, że głównym źródłem serii chorób jest wyniszczający wpływ boreliozy. Kto wie, może byłby on mniejszy, gdyby tak długo przed wdrożeniem leczenia nie oczekiwano na zgodne ze schematem zmiany skórne…

Według sondażu przeprowadzonego przez Eurordis ponad dekadę temu obejmującego 12 000 pacjentów z rzadkimi chorobami na terenie Europy błędne diagnozy chorób o podłożu somatycznym przyczyniły się do podwojenia czasu do poprawnego rozpoznania choroby u badanych, natomiast mylne hipotezy w postaci przypuszczenia zaburzeń psychologicznych jako przyczyn dolegliwości przyczyniły się nawet do kilkunastokrotnego opóźnienia w uzyskaniu poprawnej diagnozy chorób rzadkich. Czy trzeba więcej uzasadniać, że warto działać w temacie? Czas na zmiany.

Bibliografia

https://www.bbc.com/future/article/20180523-how-gender-bias-affects-your-healthcare

https://www.healthline.com/health/misdiagnosis-stories

https://www.eurordis.org/publication/voice-12000-patients