Zmęczenie. Czy na pewno zawsze znaczy to samo?
Brak energii i wyczerpanie dopada cię akurat dziś. Jak to możliwe, jeśli jeszcze wczoraj miałeś ochotę przenosić góry. Ten uciążliwy problem dotyka nie tylko chorych, ale też zdrowych. Jest jednak drobna różnica. W tej drugiej grupie wahania energetyczne następują o wiele częściej, a odczuwane stany zmęczenia lub pobudzenia przybierają skrajną formę.
Powszechnie operujemy słowem „zmęczenie”, zewsząd słyszymy westchnięcia „Jestem zmęczony”. Najczęściej mówimy to do siebie po nawarstwieniu stresujących czynników lub nadmiernego obciążenia obowiązkami. Nic dziwnego, że z czasem wszyscy interpretują ten stan w jeden i tożsamy sposób. Jaki w tym problem? Chora osoba obawia się komunikować wyczerpanie. Osądzenie i zarzut: – „No przecież każdy jest na swój sposób zmęczony” boli na tyle mocno, że lepiej nie mówić nic. Każdy rodzaj zmęczenia wymaga regeneracji, a jeśli wynika z przeciążenia odpowiedzialnością i obowiązkami, wymaga poprawy sytuacji lub stylu życia. Nie o tym jednak mowa w artykule. Cel to uświadomienie, czym różni się zmęczenie zdrowego człowieka od zmęczenia przewlekle chorego.
Oporność na sposoby regeneracji
Zdrowa osoba jest bardziej podatna na sposoby regeneracji, natomiast osoba chora ma o wiele bardziej ograniczone pole manewru. Pracuję na pełen etat, studiuję niestacjonarnie, a do tego w ramach pasji realizuję już od kilku lat różne projekty prospołeczne. NIE JESTEM WYJĄTKIEM. Podobnie egzystuje tysiące osób ze zbliżonym problemem. Kontrargument o lenistwie jako przyczynie zmęczenia na nic się tutaj zda, a nawet jeśli ktoś przez chorobę nie pracuje RÓWNIEŻ MA PRAWO DO WYCZERPANIA. Wiem, czym się różniło zmęczenie, gdy byłam zdrowa i wiem, jak zmieniło moje granice, gdy zachorowałam. Drzemka, dobra kawa, dobrze przespana noc w pierwszym przypadku stawiały mnie zawsze na nogi. Potrafiłam jednego dnia spędzić 9 godzin w korporacji, jechać na wieczorowe zajęcia, po zajęciach realizować materiały dla mediów studenckich, wrócić do domu, wyspać się, a na drugi dzień ponownie działać. Niestety od tamtego czasu sporo się zmieniło. Zdrowa dieta, dostosowana odpowiednio aktywność fizyczna, wyspanie się już nie chronią przed dniami, gdy najprostsze czynności stają się nieznośnym wysiłkiem. Moje obserwacje mogłyby być subiektywne, gdyby nie fakt, że problem rozróżnienia pomiędzy zmęczeniem powszechnie rozumianym, a zmęczeniem stanem chorobowym pod koniec 2020 r. zainteresował nawet autorów bloga Uniwersytetu Medycznego na Harvardzie. Podjęli się oni próby zdefiniowania, czym jest zmęczenie, które możemy nazwać „powszechnym” i jak ma się ono do stanu wyczerpania spowodowanego notorycznym obcowaniem ze stanem chorobowym.
Zmęczenie powszechne i chorobowe
Jesteś senny i znużony w wyniku nadmiernej eksploatacji, niewyspania, stresu lub czynników zewnętrznych, jak niekorzystne warunki atmosferyczne. Każdy z tych stanów jest dyskomfortem. Warto szukać rozwiązań innych niż siedem kaw dziennie. Kryją się one w zmianach w codziennym grafiku i stylu życia. W końcu każdy ma swoje granice. Nawet pełne okazy zdrowia powinny szanować progi swojego wysiłku. W zależności od człowieka są one odmienne. To jednak temat na osobny artykuł na stronę o sztuce zarządzania życiową energią i priorytetami. Znużenie, o którym mowa w tym punkcie to coś zupełnie innego niż zasób sił, który czujesz przy wyjątkowo wycieńczającej grypie, gdy ból stawów, mięśni, czy kości nie odstępuje ani na krok. Ten drugi przykład to dla niektórych stan, z którym obcują na co dzień.
Jennifer Crystal – ceniony wykładowca, aktywistka oraz autorka licznych publikacji w obszarze zdrowia i praw pacjenta została ochrzczona adwokatem bostońskich pacjentów. W swojej przeszłości dotkliwie cierpiała na zespół chorób pochodnych, wywołanych boreliozą oraz przewlekły wirus Epsteina-Barra. Z odwagą i wsparciem instytucji naukowych walczy o wszechstronną perspektywę wobec deficytu sił u chorych. Wspominając własne zmagania przyznaje: Drzemki stały się warunkiem przetrwania, nie sposobem odzyskania sił. Działanie napojów energetycznych na tamtym etapie życia z dystansem i poczuciem humoru porównała do leczenia infekcji ucha cukierkami. Obejrzenie telewizji i siedzenie przy stole często ją przerastały! Brzmi absurdalnie? Sama bym tak pomyślała. Uchroniło mnie jednak przed tym doświadczenie. Przed wdrożeniem pierwszego skutecznego leczenia objawów nie byłam w stanie oglądać po pracy filmów i seriali przez ponad pół roku. Każdego wieczoru miałam jedno marzenie: przebrać się w dres lub piżamę i położyć się spać. Wyobraźcie sobie, jakie to stresujące zakomunikować chłopakowi, czy przyjaciółce, że Netflix to jednak zbyt duży wysiłek na dzisiejszy wieczór :). Rozmowa, wejście po schodach, czytanie – lista czynności mało angażujących lub relaksujących dla zmęczonych w powszechnym rozumieniu, a wyczerpujących dla zmęczonych codziennością ze schorzeniem jest znacznie dłuższa. Jako sceptyk możesz pukać się w czoło, śmiać, hejtować, wyzywać od nierobów, ale to wszystko to najprawdopodobniej wynik frustracji tym, że nikt w tym stanie nigdy nie rozumiał Ciebie, a może ktoś prawdziwie leniwy zaszedł Ci w życiu za skórę. Nie doznałeś nigdy tego i ciężko pojąć? Jasne, masz prawo. Nie zawsze musisz rozumieć. Wystarczy, że nie będziesz kpił. W przypadku naturalnego zmęczenia układ nerwowy jest przeciążony, ale nie obciążony ciągłą obsługą sygnałów od receptorów bólu lub skutkami ubocznymi silnych leków. Pomagają prowadzić w miarę normalną codzienność, ale za znośność trzeba niekiedy zapłacić.
„Dziś muszę poumierać, żeby jutro się ożywić”
Te słowa to cytat pewnej jasnowłosej, wysokiej dwudziestodziewięciolatki o drobnej budowie. Podzieliła się ze mną tym krótkim zdaniem w trakcie pobytu w krakowskim szpitalu. Trafiła w punkt z przesłaniem. Po kilku latach diagnostyki młoda dziewczyna i jednocześnie lekarka dowiedziała się o przewlekłej i rzadkiej chorobie hematologicznej. Wymagało to cyklicznych wizyt w szpitalu przez 2-3 dni. Dostawała wówczas wlewy odpowiednich leków. Przed i po przyjęciu kroplówki różnica w komunikacji była ogromna. Z natury to bardzo pogodna, otwarta i pełna energii młoda kobieta. Zawodowo pracuje w szpitalu i pełna zapału robi specjalizację z gastroenterologii. Po podaniu dawki nie miała siły nawet przykryć się mocniej szpitalną kołdrą. Mdłości, silne bóle głowy, niemoc nawet przy próbie otwarciu oczu – musiała to przeżywać cyklicznie w procesie leczenia, ale wiedziała, że kilka dni później dzięki temu wraca do sił. Ciężko mi było uwierzyć, jak można tak dzielnie znosić odbierające siłę leki, ale z czasem doskonale to zrozumiałam. Przywykłam do tego, że we wtorki jestem w stanie po pracy uczestniczyć w dwóch dodatkowych zajęciach, w tym z aktywności fizycznej, natomiast w środę wieczorem zrobienie kanapki przypomina ostre cardio. Czemu? W środę biorę dawkę leku, który chwilowo osłabia, przyczynia się do światłowstrętu i jadłowstrętu, a do tego nasila bóle w miejscach objętych leczonym stanem zapalnym (stawy, kości, ścięgna – czyli typowy pakiet reumatyka). Na dłuższą metę proces leczenia naprawdę mi ulżył. Za tę ulgę też płacimy pewną cenę.
Przytoczyłam przykłady z własnego życia, by zobrazować, że to właśnie one pozwalają mi nazywać wiele zjawisk, które nadal są tabu w komunikacji chorego z jego bliższym oraz dalszym otoczeniem. Stwardnienie rozsiane, przewlekłe choroby reumatyczne i immunologiczne, fibromialgia, zespół przewlekłego zmęczenia, zespół EDS i wiele jego odmian – to tylko wierzchołek góry lodowej, jeśli chodzi o przykłady schorzeń, o których wyczerpującym wpływie na funkcjonowanie mówi się wciąż za mało. Nie segreguję chorych (zdiagnozowanych i niezdiagnozowanych) na tych z mniejszym lub większym prawem do zrozumienia. Zdecydowana większość to osoby z marzeniami, ambicjami i pięknymi celami, surowe i wymagające wobec siebie. Chcę jedynie, by właśnie one miały przestrzeń, gdzie nie muszą nic mówić, tłumaczyć, robić, gdy nie mają siły. Mogą delektować się ciszą i chwilą nicości w umyśle bez osądów członków rodziny, czy przyjaciół. Wystarczy dać im do tego prawo bez kpin. Warto pamiętać o jednym. „Zmęczenie” to słowo kryjące różnice, nad którymi powinniśmy się wszyscy zastanowić.
Źródło przytoczone w tekście: